Z pamiętnika kawowego barbarzyńcy

Lubię kawę, piję ją od ponad 35 lat. Pierwszą, którą pamiętam, była zaparzana w szklance „kawa po turecku” (zwana potocznie „plujką”) z mlekiem. Turcy za nazwanie tego „wyrafinowanego” napoju „po turecku” ani chybi wyruszyliby z kolejną wyprawę na Rzeczpospolitą (całe szczęście, że Kamieńca Podolskiego broniłby już ktoś inny).


Później nieco się rozwinąłem, zacząłem kupować marketowe, ale przyzwoite w moim odbiorze kawy przywożone z Berlina Zachodniego. Następnie dorobiłem się pierwszego ekspresu do kawy - przelewowego. Tego typu ekspresy towarzyszyły mi dzielnie przez wiele lat, ale w tak zwanym „międzyczasie” zacząłem wyjeżdżać do innych krajów, w którym parzono... prawdziwą kawę po turecku – czyli w tygielku zalewano lodowatą wodą kawę wymieszaną z cukrem „na sucho”, a sam proces parzenia odbywał się na stojącej na palniku gazowym„kuwecie” z drobnym piaskiem. Taką kawę pierwszy raz piłem na Krymie, jakoś tak w okolicach 1991 roku.
Kolejne ekspedycje w tym ta do Jordanii – zaowocowały następnym odkryciem czyli dodatkiem kardamonu. Do tej pory goście, którzy nas odwiedzają „zamawiają” taką kawę u nas w domu. Eksperymentowałem z kawą po arabsku znaną jako ” qahwa”, której napar ma kolor brudnozielony. Nie jest to może tym, co lubię najbardziej, ale że jest to napój tradycyjny we wszystkich krajach Zatoki, podawany na powitanie gości (razem z daktylami ”na zakąskę”) to się przyzwyczaiłem.

Odkąd dorobiłem się pierwszego, własnego ekspresu ciśnieniowego bardzo, bardzo powoli wchodzę nieco głębiej w świat kawy - ocenę jej smaku w zależności do gatunku i stopnia palenia, cremy i aromatu. Nie spodziewajcie się wyrafinowanych opisów, jakie znajdziecie na blogach prawdziwych kawomaniaków, jak np. Mr Kaffeino czy tym bardziej na stronie takich profesjonalistów jak  Konesso.pl
Moje opinie „zwykłego żłopacza kawy”, nie będą zbyt wysublimowane. Jeżeli jest to coś, co Wam pomoże w doborze własnego, ulubionego gatunku kawy i sposobu jej przyrządzenia – będzie mi bardzo miło. Testował będę kawy parzone na sposób włoski: czyli espresso, podwójne espresso i caffe latte. Może, kiedy się rozwinę „cywilizacyjnie” opisy będą bardziej profesjonalne, ale na to w najbliższej przyszłości raczej bym nie liczył.



Komentarze

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *


Blog Cztery Fajery założyliśmy niemal 9 lat temu, jako naszą podręczną książkę kucharską i swego rodzaju pamiętnik kulinarny. Dziś adresujemy go do każdego, kto kocha gotować albo dopiero rozpoczyna swoją przygodę w kuchni.

Dzielimy się z Tobą tylko tymi przepisami z których sami korzystamy. Nie znajdziesz tu nic, czego nie przyrządziliśmy ani potraw, których nigdy więcej nie ugotujemy. Każdy przepis, który opublikowaliśmy, sprawdziliśmy najpierw na sobie.


Znajdziesz tutaj zarówno dania tradycyjnej polskiej kuchni, jak i przepisy z odległych zakątków świata. Bardzo lubimy kuchnię regionalną, więc i takich receptur nie mogło zabraknąć, a ponieważ oboje jesteśmy wielkimi miłośnikami kawy, to doczekała się ona osobnego działu na blogu.

Lubimy pisać, ale jeszcze bardziej lubimy, kiedy czytacie to o czym piszemy. Będziemy wdzięczni za Wasze komentarze, bo to największa nagroda na jaką liczyć może bloger.

A teraz ugotujmy coś wspólnie
Ola i Paweł

Znajdziesz nas tutaj

Znajdziesz nas tutaj: